ZABYTKOWY? UŻYTKOWY?

Artykuł ukazał się w kwartalniku ŚWIAT KOMINKÓW

Czy zabytkowy piec ma tylko stać w kącie i pięknie wyglądać? Ma być jak najbardziej zbliżony do oryginału i przetrwać w niezmienionej formie jak najdłużej? Jeżeli ma stać w salach muzeów, czy ważnych urzędów, to oczywiście tak. Tu najważniejsze będą wartości historyczne i artystyczne, a nie odwieczne funkcje pieca - dawanie ciepła ludziom.

Ale jeżeli piękny zabytkowy piec ma się znaleźć w salonie domu który żyje? W takim wnętrzu priorytety są już inne. Piec oczywiście może być tylko pięknym meblem - prawie zawsze nowoczesne ogrzewanie czy nawet klimatyzacja w tym salonie już są. Mimo to często klienci którzy już się zdecydowali na zabytkowy piec chcą, żeby zabytek również grzał.

Nie tylko symboliczne, ale naprawdę efektywnie. Bardzo, bardzo rzadko stan zachowania 100-letnich kafli pozwala na odtworzenie tradycyjnego pieca opalanego węglem, częściej można zastosować ogrzewanie elektryczne, ale to ciągle nie to !! Wiele lat nie podejmowałem się połączenia nowoczesnego wkładu kominkowego z żaroodporna szybą, zamykającą najbardziej zaawansowane technicznie paleniska z zabytkowymi kaflami i formą pieco-kominka. Otwarte paleniska, bezpośrednio nawiązujące do XIX-wiecznych pieco-kominków, realizowałem wielokrotnie, ale układ z szybą nieco pogardliwie nazywany przez zdunów "telewizorem"...? Takiego rozwiązania unikałem. Dopiero najbliższy sąsiad dosłownie za ścianą gruntownie przebudowywał międzywojenną willę i namówił mnie na próbę połączenia w zabytkowym pieco-kominku walorów technicznych i estetycznych przy zachowaniu jego wartości historycznych. W tym przypadku miałem pewna swobodę działania jeśli chodzi o wartości historyczne i obowiązujące doktryny konserwatorskie.

Piec, który zaproponowałem sąsiadowi, był kompilacją elementów z różnych pieców z końca XIX wieku oraz z pierwszych lat XX wieku. Starałem się harmonijnie je zestawić w formie pieco-kominka. Dom jest oczywiście wyposażony w centralne ogrzewanie, ale kominek miał ogrzewać salon połączony z kuchnią, klatkę schodową i jedną sypialnię na piętrze, co pozwala znacznie skrócić okres grzewczy i zużycie gazu. Zastosowano wkład stalowy Spartherm MINI Z1 z płaszczem grzewczym. Już na etapie koncepcji pojawiły się poważne ograniczenia. Salon jest dość wąski i piec nie mógł być zbyt mocno wysunięty przed ścianę traktową. Dodatkowo utrudniał sytuację fakt, że ze względów estetycznych cofnąłem szybę drzwiczek wkładu o kilkanaście centymetrów w stosunku do ściany frontowej pieca. Na szczęście przez szereg miesięcy mogłem współpracować z ekipą remontową i udało się wykonać, zabezpieczony odpowiednią konstrukcją, otwór przebijający ścianę traktową obok dobudowanego wcześniej komina. Pozwoliło to zmieścić właściwie całą "głębokość" wkładu MINI Z1 (58 cm) w grubości ściany traktowej. W rezultacie piec w partii bazy wystaje przed ścianą niecałe 30 cm w stronę salonu.

Po drugiej stronie ściany, nad dolną częścią schodów wykonałem ze współczesnych białych kafli "ciętych" z wytwórni w Stalowej Woli, ścianę pieca o uproszczonej kompozycji. Jako zwieńczenie zastosowałem kopię neobarokowego zwieńczenia analogicznego do części frontowej od strony salonu. Poniżej biegu schodów przecinających tę "drugą stronę" pieca umieszczony jest wlot powietrza "chłodzącego" wkład kominkowy. W części frontowej nie byłoby miejsca na dostatecznie duży otwór bez zaburzenia kompozycji pieco-kominka.

Jak widać z tych przydługich wywodów połączenie zabytkowego pieca i wkładu kominkowego nie zawsze jest możliwe - tutaj udało się pogodzić względy techniczne i estetyczne.

 

Również w przypadku drugiego pieca z późnosecesyjnych kafli w pięknym szaro-błękitnym kolorze, który ogrzewa przez znaczną część sezonu salon oraz sypialnię nad nim w skromnym "segmencie" w Wieliczce, wystąpił podobny problem z usytuowaniem wkładu i ukryciem jego głębokości. Gdyby wkład stanął przed pionem kominowym, dobudowanym do ściany granicznej (tak jak przewidywał projekt domku), pieco-kominek czy jakakolwiek obudowa wkładu znalazłaby się niepokojąco blisko środka salonu. W tej sytuacji (zmian budowlanych już się nie dało wprowadzić) jedynym chyba wyjściem było ustawienie wkładu (Spartherm MINI Z1) obok pionu kominowego, który w rezultacie "wcina się" w narożnik zabytkowego pieco-kominka stanowiącego obudowę wkładu. Jego bryła prawie w całości mieści się jednak we wnęce między wydatnym ryzalitem mieszczącym pion kominowy i wentylację, a ścianą elewacyjną. Ze względu na szczupłość miejsca dążyłem do maksymalnego przesunięcia osi symetrii pieco-kominka w lewo, w stronę ryzalitu.

Wiązało się to z wieloma komplikacjami np.: wyburzeniem części obudowy komina z pustaków ceramicznych o grubości 10 cm. W zamian wykonano izolację ceramicznej rury komina o minimalnej grubości, zabezpieczoną dodatkowo specjalnie wyprofilowaną blachą, która również odbija promieniowanie cieplne.

Wykorzystano tutaj zespół kafli późnosecesyjnych (podstawowe kafle, wysoka baza i rozbudowany gzyms środkowy odwrócony i użyty jako gzyms wieńczący) pochodzi z wytwórni w Skawinie. Powstała ona w 1909 r. i kontynuowała tradycję bardzo znanej wytwórni kafli Józefa Niedźwieckiego z Dębnik (obecnie dzielnica Krakowa). Prawdopodobnie kontynuowała również przez długi czas produkcję tych samych wzorów kafli. Jako gzyms – półkę, wieńczący dolną część pieco-kominka, użyłem gzymsu środkowego z innego pieca o nieco ciemniejszej barwie, odwróconego i nakrytego współczesnymi płytkami gresu w podobnym kolorze, z kolei nieco jaśniejszym. Jako gzyms środkowy zastosowałem kafle odtworzeniowe, o dekoracji zharmonizowanej pozostałymi elementami pieca, zamówione specjalnie w odpowiednim kolorze w wytwórni Zygmunta Kuliga w Stalowej Woli.

 

W 1897 r. na rogu ul. Piłsudskiego w Krakowie (wówczas Wolskiej, potem Piłsudskiego, następnie Manifestu Lipcowego, a ostatnio znowu Piłsudskiego) i Alei Trzech Wieszczów, naprzeciw Błoń, znany krakowski architekt Władysław Ekielski wybudował swoją kamienicę. Wyposażył ją w piece z bardzo znanej krakowskiej firmy Maurycego Barucha. Kilka z nich przetrwało do czasów współczesnych, między innymi narożny biały pieco-kominek na drugim piętrze.

W 2006 r. w czasie remontu mieszkania na parterze tej kamienicy zaszła konieczność rozebrania trzech pieców z tego zespołu. Zakres remontu oraz przyszła funkcja lokalu, uniemożliwiały odbudowanie pieców w pierwotnym miejscu. Za zgodą konserwatora wojewódzkiego, po rozebraniu, zostały przewiezione na strych willi należącej do współwłaścicielki kamienicy. Dwa z nich zostały wykorzystane do wykonania obudowy wkładu kominkowego (ponownie Spartherm MINI Z1) w tej przepięknie urządzonej współczesnej wilii.

Tu dygresja: dolne kafle pieców z parteru kamienicy Ekielskiego zachowały się w bardzo zły stanie – znacznie gorszym od wyższych partii czy też pieców na wyższych piętrach. Wiele z nich nie nadawało się już do ponownego użycia. Prawdopodobnie można to wiązać z wielką powodzią w 1905 r., w czasie której parter kamienicy został zalany. Do dzisiaj widoczne są deformacje najniższego biegu kamiennych schodów, które według przekazów lokatorów powstały w czasie tej powodzi.

Jak już wspomniałem, do obudowy nowoczesnego wkładu, użyłem elementów dwóch identycznych zabytkowych pieców z końca XIX wieku. Tylko w jednym z nich zachowało się piękne zwieńczenie, które obecnie jest najpiękniejszym elementem pieco-kominka. Do skomponowania jego bryły, nawiązującej do wzorów XIX-wiecznych, użyłem elementów bazy firmy Hardthmuth, często spotykanej w Krakowie na przełomie XIX i XX wieku (ich użycie umożliwiło dopuszczenie dostatecznej ilości powietrza po obu stronach bazy); dla uzyskania gzymsu – półki wykorzystałem odwrócony gzyms środkowy nakryty współczesnymi płytkami. Pionowe węgarki, obejmujące drzwiczki paleniska, to współczesne kafle z wytwórni Zygmunta Kuliga, podobnie jak gzyms środkowy.

W przypadku tej realizacji, dzięki współpracy z projektantem i wykonawcą centralnego ogrzewania powietrznego wilii, udało się bardzo skutecznie połączyć oba systemy. Każde palenie w kominku rzeczywiście zasila centralne ogrzewanie – jest to jednak możliwe tylko przy górnym rozdziale gorącego powietrza.


Jak widać na przedstawionych przykładach połączenie zabytkowych kafli i nowoczesnych wkładów kominkowych, podlega bardzo wielu ograniczeniom, ale może dać niepowtarzalne efekty.


tekst i zdjęcia: arch. Andrzej Karbowski

 

ZABYTKI MAŁE I DUŻE
FIRMA KONSERWATORSKA
ARCH. ANDRZEJ KARBOWSKI
tel. 502 137 925
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

UL. HALCZYNA 21
30-086 KRAKÓW

Maciej Leonowicz
tel. 500 424 717
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Reklama

© Zabytki Małe i Duże